7 marca 2012

Kręci się


I znowu tramwaje, tramwaje. Żyję na diecie (chleb, ser, jajka, pomidory). Nie używam windy, oszczędzam na biletach, chodzę pieszo. Aha, piwo to też część diety.




"Piękny dzień, piękna pogoda, czas zacząć zmiany w swoim życiu." - Krzysio Ibisz



Właściwie dużo się nie zmienia. Może tylko w poniedziałki łatwiej jest ruszyć dupę, po południu więcej czasu na działanie, człowiekowi nie chce się spać o 16. Łatwiej też stanąć na wylotówce i wylecieć byle gdzie. Może to fart, może to mój urok (może to maybelline...), ale zatrzymał się samochód pełen dziewczyn i dowiózł mnie aż pod Warszawę. Jedna zostanie aktorką, druga prawniczką, a jeszcze trzecia wybiera się na wzornictwo. Było o czym pogadać, aż do Łomianek. Kolejna okazja i do przodu.


Już Warszawa. Chyba mnie już tam nie lubią, zaraziłem pół miasta katarem. Warszawę lubię sezonowo. Rano, gdy ludzie jeszcze nie wiedzą czego chcą, nie warto wchodzić w kontakty z nikim. Zdjęcia też marne wychodzą, o ile w ogóle pozwolą ci je zachować. Wpieniam się gdy fotografuje byle co, przychodzi goryl i każe kasować, bo na zdjęciu jest rozmazana plama (kawałek murku wiaty autobusowej). Okazuje się, że przystanki autobusowe w Warszawie są równie dobrze strzeżone i zabezpieczone przed szpiegami jak obiekty rządowe i wojskowe. Jakiś taki warszawski zwyczaj. Rezygnuję ze zdjęć, boli mnie gardło mam dość miasta. Co innego dzieje się słonecznymi popołudniami. Cienie się wydłużają, pojawiają się ciepłe kolory, świat od razu staje się przyjaźniejszy. Tak, ludzie też. A może to moje nastawienie do nich? A jeśli oni też tak mają? Mam nadzieję, że tak. Jak pokochać miasto gdy rano się nie kocha? Wyjść po południu z odpowiednią osobą na spacer. Wplątać się w uliczki, dać się ponieść. Coś jak kontrolowane zgubienie się. Jeśli będziesz iść prosto, a na zakrętach tylko w lewo, na pewno wrócisz do domu. Dla skręcania w prawo zasada jest podobna.


Kiedyś trzeba było wrócić do Torunia. Na powrót książka Pawła Wróbla Wróblewskiego "Do ciepłych krajów". Szacun dla Wróbla. Jeśli brak wam zaskakującej lektury, polecam z całego serca. Inshallah.


Powróćmy do zmian. Jeśli debiut można nazwać zmianą, to miałem debiut. Pierwsze zlecenia, pierwsze zdjęcia i zrywanie się z zajęć. Tak jak lubię. Tylko szkoda zaległości sobie robić. Dziś odwiedziliśmy obecnego rektora UMK na konferencji prasowej. Wybory na nowego rektora już blisko. Trzymam kciuki, za wszystkich (obu) kandydatów. Pewnie, że tak mogę. Osobiście nie mam prawa głosu i tak :) Plany na przyszłe dni? Łydka Grubasa + Raggafaya w Olsztynie. Skuszę się na relację, długo czekałem na ten koncert. A nóż coś ciekawego wydarzy się jeszcze w weekend.


Wracam do książki. Miło czyta się wieczorami, powinienem więcej czytać. Lepiej się pisze potem. Chyba im troszku zazdroszczę. Tyle stron, tyle literek, tyle historii przeżytych. Pomagajmy szczęściu, a uda się na pewno. Wierzę w to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz